piątek, 7 marca 2014

Brandy & Coke



Wybaczcie moi drodzy fantom-czytelnicy! Mały wysyp spamu dziś urządzam, ale tak się zajarałem, że ogólnie będę próbował wrzucać najwięcej możliwie trafnego materiału z uwagi na to, że chciałbym w końcu wyjść z dupy i zrobić coś sensownego z tym blogiem. Od słów do czynów zatem...

Powyższy mini dokument dotyczy martwej już subkultury - UK Garage. W naszym kraju nigdy nie była ona żywa, ale o tym wspominałem już, w którymś wcześniejszym poście. Dla jednych Garage umarł, dla innych żyje, a dla jeszcze innych przyoblekł nowe szaty i zwie się teraz 2step, Grime, Bassline czy nawet BassHouse, dowolne konfiguracje są dozwolone i stosowane. 

Osobiście jestem raczej przeciwnikiem tworzenia na siłę rodzajów czy podrodzajów, zawężających kulturę związaną z muzyką do tylko i wyłącznie danego hermetycznego grona twórców, określonego miejsca czy języka. Rozumiem oczywiście, że każdy chciałby się wyróżnić, stąd ten pęd do podkreślenia swojej unikalność, wprowadzenie i nazwanie nowego trendu jest ostateczną formą spełnienia artysty w danej niszy, wręcz ukoronowaniem kariery. W moim odczuciu jest to jednak wtłoczenie twórczości w formalne ramy, skrót myślowy stworzony dla osób, które takich skrótów, z wielu różnych przyczyn, potrzebują. Ostatecznie sam artysta jest pokrzywdzony, ponieważ zaszufladkowano go i czy chce czy nie jest związany z trendem, na który nie ma żadnego wpływu (jaskrawy przykład - Skream/Benga i ich przygoda z dubstepem.)

Na dłuższą metę taka fragmentacja wydaje się być szkodliwa dla ruchu, tworzy sztuczne sprzeczności, które wynikają ze zwyczajnego chciejstwa jednego czy drugiego producenta bądź krytyka muzycznego. Zaznaczam tutaj, że nie uważam się w omawianej kwestii za eksperta, Po prostu mówię/piszę co wiem i chciałbym być w tym procederze szczery również wobec was, ale przede wszystkim wobec siebie. Można oczywiście mi wiele zarzucić, w powyższej kwestii będzie to zapewne zarzut ignorancji czy braku wiedzy z zakresu muzyki elektroniczne, ale ostatecznie co z tego?

Gawiedź oczywiście uwielbia takie smaczki, nowy rodzaj muzyki - kolejny powód do okazania swojej wyższości nad tymi co się nie znają. Co jest w modzie, ale jednocześnie niszowe i mało popularne - wydaje się, że takimi kategoriami kieruje się nasz elitarny odbiorca (konsument?) muzyki, przez niektórych trafnie zwany hipsterem lub po prostu fagasem. Nawet kwestia strawności muzyki schodzi na plan dalszy - bo przecież trzeba się wyróżnić, pozór znawstwa i smak rzadko idą jednak w parze, więc nadrabiamy odzieniem, zarostem, tatuażami czy biżuterią. Paradoksalnie obecnie panująca różnorodność i dostępność wszelkich dóbr konsumpcyjnych stawia pozera w niezręcznej sytuacji, gdyż biedaczysko nie potrafi zdecydować co mu się podoba, ma za mało danych. Tak się rodzi frustracja i nienawiść do otoczenia, jednakże wyuczone tchórzostwo i lenistwo nie pozwalają na bunt, sytuacja wygląda więc na beznadziejną... Na szczęście z pomocą przybywa rynek, oferując gotowe rozwiązania i protezy osobowości dla każdego z odpowiednią sumą w kieszeni. Nie powinno więc dziwić, iż obecnie w oczach ogółu, osoba, która posługuje się laptopem marki XXX wydaje się bardziej kreatywna i innowacyjna niż osoba, która ma normalny komputer. Nikogo nie obchodzi więc prawda co do ciebie czy mnie. Nie musisz być znawcą - masz wyglądać jak znawca. Dalej jest już tylko nieuzasadnione niczym poczucie własnej wartości, pogarda dla tych, którzy nie kupili sobie sukcesu i ostatecznie nie wiem dokąd to zmierza. Teraz pytanie, jak ja się tu znalazłem? Kurwa miałem pisać o muzyce.

Wracając do tematu. Gdy byłem nastolatkiem ciężko było od tak dotrzeć do muzyki, która się podobała, nie było też zbyt wielu informacji o nowościach. Słowa nie potrafią jednak wyrazić jak bardzo wtedy cieszyły znaleziska. Każdą kasetę, którą miałem przesłuchałem bardzo wiele razy, nie pamiętam dokładnej liczby, ale dziś całą moją ówczesną kolekcję zmieściłbym spokojnie na jednej płycie DVD. Po latach słuchania muzyka stawała się elementem tożsamości, a słuchacz mógł myśleć o sobie jak o części czegoś większego niż on sam. Pozowanie i wywyższanie się mogło być wówczas tylko uzasadnione pasją czy osobowością. Dziś wystarczy iphone...

Oczywiście nie o wszystkich tutaj piszę, bo większość zawsze miała w dupie tak samo muzykę, modę jak i wszystko inne, no chyba, że wiązało się z rodziną, pinioszkami bądź kościołem. Nie mam nawet zamiaru nawiązywać do gustów masowych, jak przychodzi co do czego to i tak szarak Kowalski wywija na weselu marynarą przy akompaniamencie wielkiego hitu zespołu Weekend, o którym chciałbym już zapomnieć. Ocena zjawiska musiałaby się wiązać z duża ilością wulgaryzmów i obrażania bliźnich, a nie o to tu przecież chodzi. 


3 komentarze :

  1. Jako nie do końca czytelnik fantom pozwolę sobię na małą sugestię. Pamiętam, że nie raz na posiedzeniach mikro rady kaszubskiej w, można by to nazwać "gnieździe", puszczałeś ku uciesze zgormoadzony bardzo spoko muykę. Nie tylko z kręgu muzyki elektronicznej. Były to częso kawałki bluesowe, instrumentalne, czasem nie dające sie zaklasyfikować. Jako, że Garaż nie jest moją filiżanką kawusi )) bardzo chętnie skorzystałbym z comiesięcznej listy utworów niecodziennych, a wiem że gdzieś w zakamarkach dysków twardych którymi dysponujesz, znajdzie się sporo perełek. które możesz spokojnie rzućić świniom takim jak ja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niezwykle miło, że piszesz Jakubie. Oczywiście playlisty na souncloud to będzie miszmasz z muzy tam dostępnej i ogólnie (też może coś fajnego znajdziesz.) Przede wszystkim szukam tam kawałków dostępnych do ściągnięcia za darmo. Dzięki za sugestię. Tematyka bloga jest jeszcze bardzo płynna, ale oczywiście generalnie muzyki będzie sporo, nie tylko elektronicznej. Także zajrzyj czasem, a z pewnością coś ciekawego dla siebie znajdziesz :)

      Usuń
    2. https://soundcloud.com/dukaszmalanowski/sets/february2014 tutaj coś dla siebie powinieneś znaleźć, polecam Late Nite Tuff Guy - Soul Mix 4

      Usuń